Wędruję sobie dziś po blogach.
Ot, tak, od jednego do drugiego poprzez polecane, obserwowane.
Od kliku do kliku poprzez linki.
Dzielę się dziś dwoma spojrzeniami na życie w przyjaznym państwie.
Spojrzeniami, wprost mnie zdumiewającymi bezdusznością urzędów;
jakby w regulaminie pracy były zawarte premie za każdego poniżonego petenta, zniszczonego człowieka.
Spojrzeniami osób, które mimo przeciwności losu, chcą tego, czego wszyscy – żyć normalnie.
Wizyta trwała dobre 5 minut hehe. Odbiór orzeczenia osobiście za tydzień bo nie mają forsy na znaczek heheh. Wczoraj odebrane, okazuje się że nici z tego ,jestem zdrowa jak koń. Szlak mnie trafił ,starałam się tylko o stopień lekki nie chciałam ich zasranych pieniędzy. taki stopień mi potrzebny tylko albo aż do pracy aby w końcu ktoś mnie zarejestrował. U mnie w moim rejonie wszyscy prawie pracują na czarno ,nikt nie chce rejestrować ,a jeśli ma się stopień to i owszem szuka się takich pracowników. I co? i dalej muszę harować na czarno ,przez taką jedną starą małpę. A latka lecą i ja nie mam szansy na wypracowanie emerytury. Na starość będę żebrać pod kościołem bo cóż mi pozostanie. Komuno wróć. Po prostu mam pecha ,przecież mogłam urodzić się zdrowa jak rydz i do nikogo nie miałabym pretensji.
Moja Mała Wojna czyli pseudo urząd pracy
Po zakończeniu edukacji chciałem podjąć jakąś prace. Szukałem długo. Bardzo długo. Aż po jednej z wizyt w pośredniaku przyszło załamanie nerwowe. Pani niezbyt uprzejmym tonem powiedziała mi, że na moim orzeczeniu jest uwaga: „Żadnej pracy, nawet w warunkach chronionych” a to oznacza, iż ona mi nie pomoże, a w ogóle co ja sobie wyobrażam. Przecież mam rentę socjalną, wiec powinienem być szczęśliwy i wdzięczny Państwu za utrzymywanie mnie i siedzieć w domu a nie wydziwiać z praca... Strasznie mnie to zabolało… Chciałem być przydatny, robić cos pożytecznego, no i dorabiać sobie… Przez pół roku nie mogłem wyjść z dołka po tej wizycie w pośredniaku. W końcu obudził się we mnie znów bunt i wypowiedziałem Państwu swoja prywatna małą wojnę… Wyszedłem na ulice…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz