sobota, 30 kwietnia 2011

Przymusowe bezrobocie


Jeszcze niedawno mogłabym powiedzieć, że w moim mieście, na cztery roczniki po ok. 9,5tys urodzeń, jest 800miejsc w żłobkach. Dziś te 800miejsc jest dla ponad dwóch roczników. Już oficjalnie nie przyjmuje się dzieci urodzonych w 2008roku, czyli trzylatków. Trzylatki wysyła się do przedszkola. W przedszkolach sajgon, bo zgłoszeń do najmłodszych grup jest więcej niż wszystkich miejsc w przedszkolu razem wziętych. ‘Zerówkowiczów’ wysyła się do szkoły. Szkoła ma ograniczoną ilość miejsc w świetlicy, ale dla klas I-III.
Dziecię urodzone w listopadzie 2008roku, obecnie niecałe 2,5roku, jest za duże na zabawę w żłobku, i za małe na edukację w przedszkolu. No, chyba, że mama przyniesie w trybie nagłym akt zgonu małżonka i zaświadczenie o tym, że sama jest osobą zatrudnioną, to może, przy ‘sprzyjającym wietrze’, dostanie miejsce w ciągu 3-6mcy. /Przynajmniej ja tak byłam informowana szukając miejsca dla mojej 2,5latki./
Błędne koło braku żłobków i przedszkoli. Brak pracy – brak możliwości miejsca. Brak opieki nad dzieckiem – jak iść do pracy? Skąd wziąć pracę za min. 3tys brutto, by wyjść na zero na kosztach opiekunki, dojazdów do i z pracy, jedzenia tam byle czego? A może jednak nieśmiałe i zakonspirowane plotki osiedlowe na temat zdobywania miejsc w żłobku są prawdziwe? Ale gdzie, u kogo i jak się dowiedzieć ile, komu i w jaki sposób incognito?
Żłobek prywatny, Klub Malucha – cenowo jak opiekunka. Dojazd na peryferie miasta. Wydłużający się czas poza domem. Gotowanie wieczorem, by kolejnego dnia dziecię dostało obiad prosto z mikrofali. No, a jak w ogóle legalnie zatrudnić opiekunkę, która nie ma zgłoszonej swojej działalności gospodarczej, skoro brak jednoznacznej wykładni prawnej w tym względzie? Kodeks pracy, kodeks cywilny, nie przewidują zatrudnienia jakiejkolwiek pomocy domowej z poziomu osoby fizycznej. Urząd Skarbowy, ZUS, różnie interpretują tutaj obowiązki zatrudniającego i zatrudnionego. Misz masz niedomówień i niedociągnięć aktów ustawodawczych, brak aktów wykonawczych wymuszają niejako w tym względzie szarą strefę, pracę nielegalną, utajenie opodatkowanych dochodów. Zresztą, jak wziąć sobie godną zaufania opiekunkę na lewo, skoro trudno określić kiedy, gdzie i na jakich warunkach płaconych sama zostanę zatrudniona? Czy opiekunka będzie robić na czarno, za darmo, w oczekiwaniu na spłatę zadłużenia wynikającego z jej trudu wychowania cudzego dziecka?
A może żłobek domowy? Tylko, jak go zorganizować? Przecież nie położy się pięciu dzidziusiów pokotem na tapczanie! -a nawet jeśli..., to one przecież rosną. Koszt przeorganizowania domu, wydzielenie miejsca kosztem rodziny, zakup łóżeczek, stolików, krzesełek, zabawek, przebudowa i modernizacja łazienki i toalety, zagospodarowanie kuchni – i to wszystko zgodnie z niejednoznacznymi ustawami, wytycznymi, sanepidem, pitami i zusami od działalności gospodarczej, dodatkowym pracownikiem. A co, jeśli zachoruję ja lub któreś z moich dzieci? A co, jeśli jestem sama z kilkorgiem cudzych dzieci, a muszę właśnie pojechać do urzędu? Jak odprowadzać i przyprowadzać swoje starsze dziecko z przedszkola lub szkoły, zajęć dodatkowych? Zastanawiam się, czy to dobry pomysł, by matki, bez pomocy z zewnątrz, podejmowały się prowadzenia domowych żłobków pod własnym adresem zamieszkania. Nie wiem, czy w obecnych miejskich warunkach mieszkaniowych, większość z nas byłaby w stanie podjąć się zorganizowanej opieki nad cudzymi dziećmi, łącząc ją z własnym życiem codziennym czteroosobowej rodziny na 50-60m2.
Przymusowe bezrobocie wydaje się tu być najbardziej ekonomicznie uzasadnionym rozwiązaniem. Wiem, brzmi to jak kiepski żart. Ale czy można sobie pozwolić na to, by przy dwóch pracujących osobach było w domu mniej pieniędzy niż przy jednej pracującej???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz