poniedziałek, 2 maja 2011

Polityka do śmietnika?

 

            Prezydent to Prezydent. Rząd to Rząd. Sejm i Senat to Sejm i Senat. Nie interesuje mnie czy to Nowak, Kowalski, Malinowski czy Kwiatkowski. Nie interesuje mnie czy CV ma na pół strony czcionką czternastką, półtorej odstępu, czy na pięć stron ósemką brak odstępów. Nie interesuje mnie czy jest czerwony, zielony, niebieski czy fioletowy. Nie interesuje mnie, czy ma osiemnaście, czy osiemdziesiąt lat. A co mnie interesuje?, Czego oczekuję, bym dozgonnie mogła głosować nawet na Kosmitę mówiącego po marsjańsku?


-> podaży żłobków i przedszkoli odpowiadającej popytowi na nie - obecnie w moim mieście jest 8 żłobków po 100miejsc na teoretycznie 4roczniki po ok 9,5tys urodzeń /praktycznie nie przyjmuje się trzylatków czyli rocznika 2008/, kolejki oczekujących dłuższe niż ilość oferowanych miejsc - jeszcze 10lat temu było to 19 razy 100miejsc na 4roczniki po ok 6-7tys urodzeń

-> przejrzystego i klarownego, dopasowanego do polskich realiów usankcjonowania najęcia opiekunki do dziecka na poziomie gospodarstwa domowego /obecnie wymuszanie prowadzenia działalności gospodarczej, koszty pozyskania przychodu niewspółmierne do osiągniętego przychodu - ok 99% opiekunek do szara strefa wymuszona niejako przez Państwo - a i tak najczęściej matka pracuje tylko na opiekunkę, a jej dojazdy do i z pracy sponsoruje ojciec/

-> jeśli Państwo Polskie wpada na pomysł płacenia babciom za wychowywanie wnuków, to powinno zaproponować dużo więcej niż 200zł brutto miesięcznie /tak, początkowo pity od tego były przewidziane, potem projekt całkiem upadł/

-> zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych ludzi zarabiających najniższą krajową /wg gusu to ponad połowa pracujących/, a także rencistów i emerytów przymierających głodem - najniższa krajowa to wybór między opłacaniem rachunków, a 'życiem' - poziom zwolnienia podniosłabym nawet do średniej krajowej, ale wtedy by się okazało, że pity wypełnia niespełna 20% pracujących - tak, tak wygląda wg gus rozpiętość płac w naszym kraju, albo przeliczyła najniższa krajowa razy ilość osób w rodzinie i tak ustanowiła próg kwoty zwolnionej od podatku dochodzowego

-> uwzględnienie w dotacji na otworzenie własnej działalności pewnej puli na opiekę nad dzieckiem - tu wracamy do braku żłobka/przedszkola i usankcjonowania pracy opiekunki na koszt firmy /zaświadczam, że to drożej wychodzi niż utworzenie miejsca w żłobku/

-> praca jest, byle jaka, byle jak płatna, ale jest jej od cholery i ciut, ciut - jeśli Państwo zapewniłoby żłobki i przedszkola, można iść do pracy i zarabiać, chyba, że ktoś nosi koronę na głowie i istnieje ryzyko, że ona mu z tej głowy może spaść - pracując inaczej szuka się pracy, niż niepracując

ale...
Państwo woli kisić matki na przymusowym bezrobociu, bez możliwości opieki na dziećmi, bez możliwości podjęcia przez nie pracy, podnosić koszty życia i podatków, by potem odbierać im dzieci ze względu na złą sytuację finansowo-materialną do której samo się przyczyniło, chociażby tym, że nie przeciwdziałało wykluczeniu zawodowemu i społecznemu rodziców, i łożyć na opiekę społeczną, sądy rodzinne i pogotowia opiekuńcze/domy dziecka po 3tys/mcznie od dziecka - czy nie lepiej byłoby dać matce nawet ten 1tys zł - a niech rozlicza się co do grosza z rachunków, faktur, paragonów - bo za 3tys to spokojnie utrzymałaby z tego całą rodzinę i mogłoby to rodzić nadużycia, że tatusiowi odechciewa się pracować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz