środa, 11 maja 2011

Starsza Pani


           Chodząc do przedszkola, często przechodzimy wzdłuż jednego z bloków. Ostatnio podziwialiśmy tam wiosnę. Starsze Panie od kilku lat ‘uprawiają’ trawniki wysadzając je kwiatowymi rabatami. Przez chwilę można się poczuć jak w ogródku na przedmieściu lub przed domem na wsi. Jest pięknie i kolorowo. Starsze Panie znają nas z widzenia. Czasem dzieci dostają od nich bukieciki do swojego pokoju.
Dziś wyszła przywitać się z nami jedna z Pań. „Jedno do przedszkola, a drugie pewnie do żłobka...” – no, i nawiązała się dyskusja o prorodzinnym przyjaznym państwie.
„Jak byłam młoda budowali przedszkola, żłobki, szkoły. Słyszała Pani o tysiącu szkół na tysiąclecie? Było tego pełno. I gdzie się to podziało?”. Też nie wiem, gdzie się to podziało. Pewnie, jak zwykle, część sprzedano, a część wynajęto poniżej kosztów na umowy bezterminowe. Przyszedł niż demograficzny, więc pewnie na hura pozbyto się nadwyżek. Teraz udawanie, że nie ma problemu. A jak się nie widzi problemu, to może faktycznie sam zniknie? Wyż się przewali, przebiduje, podrośnie, zdesperowani rodzice z pocałowaniem w rękę będą tyrać po 10-12godz dziennie za najniższe krajowe, i zanim cokolwiek się zrobi w kwestii przedszkoli i żłobków, problem przeminie sam... a nawet będzie lepiej, bo globalne bezrobocie spadnie... Tylko po co chrzanić, że naród szarą strefę wyrabia, a pracodawcy płacą pod stołem, skoro naród chce żyć, jeść, płacić rachunki, i o zgrozo, kupić sobie czasem coś z ubrania, mimo, iż rocznie ma przychodu tyle, co poniektórzy słabiej zarabiający głównodowodzący miesięcznie.
Ups, przepraszam, państwo pomaga - rodzinne na miesięczne utrzymanie dwojga dzieci to aż 159zł bez opodatkowania – ciekawe, jak to przeoczono...
Starsza Pani ma Siostrzenicę na Wyspach. Tam wychowanie nowego pokolenia to jedno z najwyższych dóbr, które traktuje się priorytetowo. Siostrzenica na troje. Jak chce to pracuje. Miejsca są. Jak miejsc nie ma, to Państwo łoży na utrzymanie dzieci. Mało tego, polityka jest taka, że matce wychowującej dzieci i mogącej to udokumentować płaci się pensję.  Trzeba dokonać pewnych formalności, że jest się panią domu, gospodynią; po polsku: niedocenianą i wykpiwaną kurą domową, pełnoetatowo gibiącą za darmo za co najmniej średnią krajową.
Starsza Pani jest naprawdę bardzo Starszą Panią, a ja osobiście nie znam żadnej Rodziny, która przeniosła się na Wyspy /nazwy kraju Pani nie wymieniła/, by tam żyć i godnie wychowywać nowe pokolenie. Jeśli to wszystko prawda, to chętnie, tu w Polsce, sama zarejestrowałabym się jako gospodyni domowa. Zawsze to lepiej brzmi jak przymusowo bezrobotna. Mogę nawet robić raporty dziennie co do minuty rozliczając się z mojego czasu.
Choć, u mnie drgnęło... Miałam ostatnio bardzo pracowite dni. Dziś mam 'wolne': zajmuję się wszelkiej maści papierologią i formalnościami. Mam nadzieję, że teraz pójdzie w dobrym kierunku... może iść pomału, byleby w dobrym kierunku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz