wtorek, 17 maja 2011

Dyskonty


         Ostatnio dotarłam do informacji, że dyskontów u nas więcej niż grzybów do deszcz. Wzrost sprzedaży, pomimo zauważalnego wzrostu cen, w ostatnich latach hamuje. W dyskontach wręcz rośnie. Złotym rekordzistą roku 2010 jest sieć Biedronka, która odnotowała 20% wzrost!

        Popularność dyskontów to przede wszystkim ceny: praktycznie te same produkty co w innych sklepach, lecz niejednokrotnie w innych opakowaniach, dużo krótszy łańcuch dystrybucji, własna logistyka. Spotkałam się z tym, iż, bazując na samej popularności, dyskontem nazywa się tanie sklepy wszystko od 4,50, ciuchlandy, a nawet komisy działające w różnych branżach.

       Jak działa dyskont? Otóż zakupuje kontraktowo np. rok naprzód, wybrane produkty danej marki wprost od jej producenta. Kupuje na zaś ilości ponad hurtowe, czyli po dużo niższych cenach, zapewniając i gwarantując producentowi określony zbyt, przy czym, tak wielka transakcja jest negocjowanla w dużo niższych cenach niż w tradycyjnym łańcuchu dystrybucji producent-klient. W dyskoncie mamy tylko jednego pośrednika. Jest nim właśnie dyskont. Im większa, im bardziej rozbudowana sieć, tym większe ilości zamówień, a co za tym idzie, niższe ceny. Myślę, że jedna sieć dyskontów, mająca w stałej ekspozycji dany towar, jest w stanie zapewnić producentowi większy obrót niż setki drobnych hurtowników. Producent nie martwi się tu o nakłady na pozycjonowanie i utrzymanie marki, ponieważ robi to za niego dyskont. Fakt, dyskont robi to pod nazwą innej marki lub marki własnej ‘wyprodukowano dla...’. Ale czego to się nie robi dla pieniędzy? Zwykły rachunek ekonomiczny! Producent zarabia tu o wiele więcej niż z innym miejscu wydaje na reklamę, marketing i promocję marki ‘oryginalnej’ pod postacią produktów pełnowymiarowych. 

Osobiście, pierwsze kroki kieruję w stronę dyskontów.
Ceny są przystępne, aczkolwiek wg mnie nadal nie w pełni przystosowane do przeciętnego portfela /wg GUS ponad połowa pracujących robi to za najniższe krajowe, mamy ponad 13% bezrobocie /poniżej tylko w 4 z 16województw/, multum rodziców na przymusowym bezrobociu – nie przedłużane i wygasające umowy, brak miejsc w żłobkach i przedszkolach/. W dyskontach asortyment wąski, lecz bardzo głęboki. Czytam etykiety. Porównuję producentów między produktami marek własnych i pełnowymiarowych. Porównuję gramatury. Przeglądam zamówione newslettery. Przeglądam dostarczone gazetki promocyjne. Porównuję ceny za kg, za litr. Zastanawiam się. Wybieram. Nie jest to proste zadanie, bo wybór taki jest zajęciem bardzo czasochłonnym, i za tydzień, za dwa, okazuje się, że... przepłaciliśmy...


znalezione w internecie: na-plus o sieci Biedronka
/swoją drogą, też bym się na etykiety wzięła... ehhh.../

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz