sobota, 28 maja 2011

poszukiwania i powroty


Dwa tygodnie mija... a ja niczyja...
Szukanie pracy, to jednak praca na pełen etat!

Dziś sobota i dzień gospodarczy: pranie, sprzątanie, gotowanie. Dzieci szczęśliwe, bo mamusia pozwoliła włączyć telewizor. Cóż, coś się należy za trzydniowy Dzień Matki!
Dziś cały ranek, do obiadu, docierały PlayHause Disney i Disney XD. Potem mamusia odblokowała starszemu ‘srajtun netłork’. Sama ostatnio miała czas tylko na ogarnięcie małego co nie co, markowanie brudu i udawanie pozornego porządku. Dziś mega służba domowa. Już dawno porezygnowałam z dywanów, jako głównych generatorów brudu w moim domu. Przeleciałam się na miotle, potem pojeździłam parowym mopem. Pranie, ze względu na wypierdkowatą łazienkę, we Frani: namaczanie, pranie w jednym brudzie drugiego brudu, płukanie, wykręcanie, rozwieszanie na balkonie. Żywię nadzieję, że w końcu jakoś się poukłada i wyremontujemy łazienkę z równoczesnym jej powiększeniem. Żywię nadzieję, że w końcu zmieści mi się tam choćby automat 40x60 z wsadem od góry. Na gotowanie ostatnio też czasu nie ma. Chęci do gotowania na jedną osobę też brak. O dzieci się nie martwię, bo jadają w przedszkolach. Wyczyściłam już prawie całą zamrażarkę: pierogi, kopytka, fasolka po bretońsku, bigos, kiełbasy, niedobitki mielonych i gulaszy, poblanszowane warzywa – szkoda gadać. Do dań szybkich ostatnio zaliczam także zupy. Same, nie wiadomo kiedy się gotują. Ja tylko dorzucam półprodukty wprost z zamrażarki. Czasem zamieszam. No, i dziś, trzeba było odbudować zapasy.

Praca jest. Jest byle jaka i byle jak płatna. Pół etatu na drugim końcu miasta, gdzie same dojazdy to jak drugie pół etatu. Zlecenie od 6ej, gdzie o 6ej  otwierają przedszkole Syna. Inne zlecenie od 6:30, gdzie o 6:30 otwierają przedszkole Córki. Pełny etat na ulicy obok, ale wyłącznie drugie zmiany od 14ej do 22ej, bez możliwości urwania się przed 17tą po dzieci i późniejszego ich niańczenia w miejscu pracy. Biura pośrednictwa też nic jednozmianowego nie mają. Usługi, handel, produkcja... jakby tylko to istniało! Próbowałam proponować w okolicy, że będę pracować na część etatu od 7ej-8ej do zwyczajowego otwarcia o 9ej/sklep/-12ej/biblioteka/, ale ‘nie ma takiej potrzeby’. Cóż, ja właśnie mam potrzebę zarabiania już, tu i teraz. Nie mam czasu marnować kilku miesięcy na ‘szukanie’. Aczkolwiek ‘szukam’ i aplikuję. Niestety, zawsze słyszę to samo: ‘zadzwonimy’. Niestety, jak zawsze, telefon milczy. Nie tracę nadziei! Musi gdzieś istnieć praca od 7ej do 15ej lub od 8ej do 16ej. Mam nadzieję, że znajdę ją szybciej niż później.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz