poniedziałek, 7 listopada 2011

organizacje pozarządowe /???/



często powtarzam, że jeśli sami sobie nawzajem nie pomożemy, to kto nam pomoże... – prorodzinne przyjazne państwo ???

kiedyś pisałam, że pracuję nad pewną innowacją, ale nie umiem połączyć jej z zarabianiem

dziś wykonałam w internecie test określający predyspozycje zawodowe
zwykle nie biorę udziału w takich ‘zabawach’, ale cóż... zdesperowana ostatnio jestem, a muszę w końcu jakiś pomysł na siebie samą znaleźć...


 Odnośnikiem wszystkich Twoich działań są ludzie - są Ci potrzebni jak woda czy powietrze! Często bardziej angażujesz się w sprawy innych niż swoje. Wtedy, kiedy wszystkim wydaje się, że świat się wali, potrafisz przejąć stery i ostro zabrać do działania. Im bardziej okoliczności są niesprzyjające, tym bardziej motywuje Cię to do pracy. Zysk, osobista satysfakcja są drugim planie - poczucie misji i działania na rzecz innych to Twój świat - świetnie odnajdziesz się w organizacjach pozarządowych!

okazało się, że moja innowacja wcale innowacją nie jest
jest tylko modyfikacją pewnej formy organizacji pozarządowej
byłam kiedyś wolontariuszką w fundacji nieważne-jakiej
fundacja ta działała na rzecz swoich prezesów
obecnie mam zerwane kontakty z osobą, która ‘dorabia się’ na ludzkim nieszczęściu sprzedając ‘karteczki na chore dzieci’ – nie muszę chyba dodawać, że chore dzieci guzik w tego dostają : ((
a ja ‘głupia’ chciałam być uczciwa...
to i sposobu na zarobek w tym nie znalazłam...

no, i ‘naiwna’ ze mnie babka, bo wierzę gorąco w dobrą wolę człowieka jako człowieka, i wiem, że znane mi osobiście ‘szumowiny’ są tylko wyjątkami, które ‘robią opinię’ całemu środowisku

charakterystyka zawarta w odpowiedzi na wykonany przede mnie test predyspozycji zawodowych pokrywa się całkowicie z tym, jak mnie odbierają inni – często przypisuje mi się zawód pedagoga, psychologa, animatora, nauczyciela wychowania przedszkolnego czy wczesnoszkolnego; nawet byłam ‘posądzona’ o zawód położnej, kuratora sądowego, pracownika socjalnego – a ja po prostu lubię ludzi i wszystko co się z nimi wiąże: ich losy i historie, postawy, reakcje, możliwości rozwiązań... nie czuję się kompetentna, choć w wielu sprawach wiem, gdzie mniej więcej dzwoni... ale szczerze mówiąc nigdy nie brałam pod uwagę możliwości, by wykorzystać to jako sposób na życie zawodowe; poza tą moją ‘innowacją’...


Jasno wytyczasz granice nauczyciel-uczeń, będziesz chętnie rozmawiał(a) z młodzieżą, ale bez poufałości. Wiedza jest dla Ciebie tak samo ważna, jak wychowanie, rozmowy. Uczniowie będą traktować Cię jak kogoś, komu można zaufać, bo jesteś odpowiedzialna(y) i pomożesz im w trudnej chwili.” – kto wie... może...??? nudna już jestem z tym moim powtarzaniem, że po to mamy jedne usta i dwoje uszu, by dwa razy więcej słuchać niż mówić... choć nie przeczę, czasem trzeba się nagadać, by do słuchu komuś dotrzeć... ino w życiu, jak to w życiu, najtrudniej samemu stosować się do swoich rad... czasem staję w obliczu takich cudzych sytuacji, że odpukać i przez ramię plunąć, by nigdy nie wkradły się w moje życie...

przeszukałam dziś zasoby internetu w poszukiwaniu organizacji pozarządowych w moim mieście – wszyscy szukają wolontariuszy... nikt pracowników... nadal nie wiem, jak na takiej organizacji ‘wyrobić’ sobie pensję... a jeszcze pewnie haraczy pełno do zapłaty z tytułu prowadzonej działalności... tej niby pensji... darowizn i nieodpłatnych przekazań na rzecz działań statutowych organizacji... nie dość, że człowiek prorodzinne przyjazne państwo wyręcza ‘odwalając’ jego robotę, to jeszcze te paskudne haracze musi płacić na każdym kroku... wcale się nie dziwię, że 'ludzi dobrej woli' coraz mniej, bo ta 'dobra wola' wcale im się nie opłaca... a żyć z czegoś trzeba... może właśnie z tego powodu coraz mniej bezinteresownej życzliwości wśród nas... : ((

ale kto wie... może to faktycznie by się sprawdziło w moim życiu...
w sumie robiłabym to co zwykle, tylko szerzej i za pieniądze...
wgryzę się w temat, pochodzę wokół, popytam...
w każdym bądź razie nie czuję się na siłach samodzielnie stworzyć, powołać do życia i od podstaw budować nowego podmiotu w obszarze organizacji pozarządowych czy pożytku publicznego...


‘przeszłam się’ po wielu stronach www – smutno mi... : (((
tak wiele biedy... nieszczęścia... bólu... krzywd...
tak wielu potrzebujących... tak wielu w potrzebie...
za wielu...
czasem mam wrażenie, że gdybym wygrała w totka, to wszystko bym rozdała...

a przecież każdy z nas jest szczególny! każdy jedyny w swoim rodzaju!, bo przecież, w decydującym momencie... jeden plemnik wcześniej czy później, a na świecie byłby zupełnie inny człowiek... nie lepszy, nie gorszy, a zupełnie inny... i tak samo jak my, nie wybrałby sobie rodziców, domu, systemu wychowania, kraju dzieciństwa... może to właśnie my mamy tworzyć naszą rzeczywistość... to my, musimy się zmagać z życiem... to my, musimy wybrać którą iść drogą: prostą czy słuszną... jak mawiał mój Dziadek: 'w chwili śmierci ważne jest co sobą reprezentujesz, a nie w czym się reprezentujesz'


gdy ktoś mnie pyta, czy sobie radzę, zawsze odpowiadam, że... tak, bo nie mam innego wyjścia... muszę, więc sobie radzę...
dlatego właśnie często powtarzam, że jeśli sami sobie nawzajem nie pomożemy, to kto nam pomoże... – prorodzinne przyjazne państwo ???


nie potrzebne? - nie wyrzucaj! - poszukaj potrzebującego...
wrzuć na gratyzchaty.pl, bierz udział w zbiórkach, zanieś do magazynu mopsu, do ośrodka dla samotnej matki, do schroniska dla zwierząt... - zawsze znajdzie się ktoś chętny, by Twój 'śmieć' przygarnąć jak 'skarb'... czasem wystarczy poświęcić kilka minut na rozmowy telefoniczne... i pamiętaj: prawdziwa bieda jest anonimowa!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz