środa, 23 listopada 2011

ospa wietrzna


uff... już za nami...
Córka przeszła ją wprost niesamowicie łagodnie, prawie niewidocznie : )
ze względów logistycznych i organizacyjnych Syn nie chodził w tym czasie do szkoły i nie brał udziału w zajęciach
mimo choroby zakaźnej w domu, mimo ciągłego prania, mimo codziennej nauki w nadrabianiu programu szkolnego, mimo ‘zamknięcia’, ten czas był rodzinnym czasem wspaniałym – będę go chyba wspominać sentymentalnie...


jestem na siebie trochę zła, że nie rozpoznałam objawów choroby
Syn ‘przechodził’ już ospę wietrzną, więc myślę, że jednak powinnam była je rozpoznać i wcześniej odizolować dziecko
na razie wygląda na to, że nikogo nie zaraziliśmy...

pierwsze objawy ospy wietrznej, popularnie zwanej ‘wiatrówką’, które były widoczne u obojga moich dzieci:
-         gorączka: jednorazowa, nagła i wysoka, nie wiadomo skąd
-         niechęć do mycia się, szczególnie włosów i skóry głowy
-         narastająca niechęć do kąpieli, panika, piski, wrzaski
-         kategoryczna odmowa kąpieli, strach przed wodą
-         niespokojna/e noc/e
-         pierwsze zauważalne wysypkowe ‘krosty’
od ‘gorączka’ do ‘krosty’ u nas dwukrotnie był to jakiś tydzień

gdyby nie fioletowe oznaczenia na skórze dziecka, nikt by chyba nie zauważył choroby – miała niesamowicie łagodny przebieg: Córka bawiła się jak zawsze, chętnie ‘uczyła’ się z Bratem, malowała rysunki, tańczyła i ‘hopsiała’, miała normalny apetyt, po prostu była sobą : )) - lekarstwo przeciwgorączkowe nawet nie otworzone, wapno przeciwświądowo podane ze dwa razy na noc, praktycznie zero drapania się, jeden dzień takiego jakby ‘padnięcia’... już na trzeci dzień od pojawienia się ‘krost’ zaczęły pojawiać się strupy!, choć zwykle trwa to 7-10dni /przy Synu przeżyliśmy w tym czasie mały koszmarek/

Synowi tak spodobała się nauka w domu, że pytał o możliwość stałej i ciągłej nauki w domu pod kierunkiem mamusi, ale mamusia, wredna i podła, kazała mu, niepocieszonemu, wrócić do szkoły... nawet dał mi argument o ‘nauczaniu indywidualnym dla dzieci z zaburzonym rozwojem’, ale nie wiedział już za bardzo na czym ten jego zaburzony rozwój miałby polegać : ) – nawet nie wiem, skąd mądrala mała zaczerpnęła takie słownictwo... no, i nie była pocieszona, że nauczanie indywidualne jest raczej prowadzone przez nauczyciela, a nie mamusię...

no, i ‘poszaleliśmy’ trochę... dzieci mają ‘nowe’ pokoje, całkiem przeorganizowane i przemeblowane... przy okazji zrobiliśmy generalne porządki we wszystkich zakamarkach...

dwa dni temu wróciliśmy jako tako do normalności : )
dwa dni nadrabiałam ‘miastowe’ zaległości i ‘nalatałam’ się trochę
włączyłam się też w klasowe andrzejki i przedszkolne mikołajki

dziś, nareszcie, mam dłuższą chwilę dla siebie : )))
publikuj posta... do łazienki marsz!, bo pranie czeka...

Życzę Zdrowia : ))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz