piątek, 24 lutego 2012

wszystko i nic



ferie czyli było minęło
niestety, to co leżało na ziemi, to była kpina, a nie śnieg !
zaszyliśmy się więc w domu i mieliśmy totalne wariatkowo : ))
podjęliśmy się także w tym czasie pewnych zobowiązań wobec siebie i siebie nawzajem oraz sumiennie i rzetelnie się z nich wywiązywaliśmy – efekty nas oszołomiły swym ciężarem


ferie u nas trwały przez dwa pierwsze tygodnie lutego
w tym czasie także Mąż miał wolne, a to rzadko się zdarza, byśmy mogli cieszyć się pełną rodziną przez dłużej niż 3-4dni
ferie obwołaliśmy świętem rodzinnym i faktycznie świętowaliśmy
co nie oznacza, że uchylaliśmy się od obowiązków

dorośli postawili sobie cel wspólnej pracy pt.: samozatrudnienie
odgrzebaliśmy swoje notatki sprzed roku, zmodyfikowaliśmy je, zajęliśmy się kosztorysami, zaszyliśmy się w internecie, każde w swojej dziedzinie – w połowie okresu rozliczeniowego internet się skończył... wiem, dziwne wyrażenie : ), ale mamy limit danych; co w połączeniu z rozpasaniem się dzieci przy grach spowodowało, że korzystanie z sieci stało się udręką

wydaje mi się, że dużo słuszności jest w słowach, że im więcej wiem, tym większą mam świadomość, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem – ludzie po szkołach zawodowych zakładają swoje działalności gospodarcze na siebie jako osobę fizyczną, prosperują, kręci im się, potem się ‘rozrastają’ i dalej się kręci – my chyba niepotrzebnie wertowaliśmy te wszystkie vaty, pity i inne zusy... mamy wrażenie, że uczciwie i zgodnie z prawem, to można się tylko garba i braku zdrowia dorobić... zniechęciliśmy się tymczasowo to wszelkiej inicjatywy przekonani, że jeśli przyjazne państwo nie wykończy nas prorodzinnie, to z pewnością wykończy nas progospodarczo : (((  zresztą patrząc na rynek pracy widać wszędzie tę progospodarczość, gdzie każde zatrudnienie pracownika obłożone jest co miesięcznym łącznym haraczem na poziomie ok. 45% : (((

zakopałam się także, z różną częstotliwością, na blogach:


a nasze lęki i obawy, nasze obserwacje sytuacji znajomych rodzin, spostrzeżenia dotyczące warunków i konieczności podejmowania decyzji w różnych okolicznościach, odnalazłam z komentarzu do bloga

A prawa człowieka - no cóż, jak pisał Szekspir: słowa, słowa, słowa. Dobre są prawa człowieka, gdy prawo żołądka do bycia sytym zrealizowane. Bez tego ostatniego zmienia się hierarchia potrzeb i wartości. A głodni nie krzyczą, bo oszczędzają siły. Zwykle krzyczą Ci, których tak naprawdę nic nie boli.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz